< > wszystkie blogi

Powiało nudą

Od dziś zawsze będę kończył, to co zacz...

Jak uświadamiałem, że mięsny jest zamknięty

3 października 2011
Aby rozwiać część pytań zrodzonych w poprzednim odcinku, uchylmy rąbka tajemnicy i zdradźmy, że Frejr dotrzymał danego Heldze słowa i wojska uniknął. Jak do tej pory. Jednakże ten, kto pomyślałby, że Armia da mu zapomnieć o sobie.
Frejr studiował. A potem jeszcze studiował, a kiedy skończył studiowanie, jeszcze trochę postudiował. Dzięki temu sprytnie przemyślanemu planowi, co prawda przemyślanemu już po fakcie, ale przemyślanemu, udało mu się załapać na możliwość powiedzenia, a teraz, to mi możecie skoczyć. Obowiązkowe taplanko w błocie przeminęło z wiatrami. Frejr wiedział, że wiele razy będzie słyszał, że ominęły go wspaniałe, niezapomniane chwile, cudowni koledzy, kilometry podłóg do wyszorowania szczoteczką do zębów, nurkowanie w muszli klozetowej, czepianie się go, że kapa z łóżka, z lewej strony zwisa o trzy milimetry za bardzo w stosunku do analogicznej prawej strony, ale Frejr poprzysiągł sobie, że będzie twardy i nie da po sobie poznać, jak strasznie mu przykro, że inni starsi koledzy, ojciec, wujkowie doświadczyli tych wszystkich zaszczytów, a on nie. Przysiągł, że jeśli będzie miał ochotę z tego powodu płakać, to tylko w ukryciu, by inni nie widzieli, jak bardzo żałuje, że nie mógł w ten sposób stać się mężczyzną. Tego słowa także do dziś udało mu się dotrzymać. Nikt nie zobaczył, ani jednej łzy w oku Frejra uronionej w tęsknocie za utraconą przygodą życia. No i minął kawałek czasu i Frejr został zmuszony do postanowienia przemeldowania się. Do tej pory miał to głęboko w miejscu gdzie nikt, prócz proktologa nie ma prawa zaglądać, ale rodziciele zaczęli się buntować, że nie mieszka, a jest zameldowany i jakieś opłaty czy cuś... Frejr zatem dla świętego spokoju przeszedł na stronę urzędu, żeby się przemeldować. Choć nie miał bladego pojęcia, jak uzasadnić, dodajmy rozsądnie, bo Frejr jest na tyle pomysłowy, że potrafi uzasadnić wszystko, jednak czasem brak w tym logiki, obowiązek meldunkowy. Generalnie Frejr ma uczulenie na wizyty w jakichkolwiek urzędach, w jakichkolwiek sprawach. Dostaje wysypki, mdłości, wrzodów żołądka, biegunki i zatwardzenia. W dodatku wszystko na raz. Może nawet pokazać odpowiednie papiery. Wszystko wskazywało jednak na to, że bez wizyty w urzędzie się tym razem nie obędzie. Wymeldować, zameldować. Prosta sprawa. Niepotrzebna, ale prosta. Frejra zastanowiło jedynie pole w którym trzeba było podać serię i numer książeczki wojskowej. Wzruszył jednak ramionami, bo nic innego mu nie pozostało. Ponieważ obowiązek służby wojskowej minął, tak pieczołowicie chroniony kawałek papierka, który z wielką starannością został wciśnięty w jakiś kąt, zwyczajnie zaginał. - Masz książeczkę wojskową? - Nie - odparł Frejr, jak przez mgłę przypominając sobie, co to takiego, i w jaki sposób wszedł w jej posiadanie. - To chyba nic dzisiaj nie załatwimy. - To chyba nigdy nic nie załatwimy, bo nie mam bladego pojęcia, gdzie ona jest. Pewnie wcięło w trakcie przeprowadzki. - No nie wiem... - A co stracisz, prócz pięciu minut na sprawdzenie, czy faktycznie zostaniemy odesłani z kwitkiem? - w ten sposób Frejr przekonał jednak do wejścia do domu, który czyni szalonym: http://www.youtube.com/watch?v=OmZkeBv3uFc Chwilę, a nawet pięć chwil później, Frejr kłaniał się, przed urzędniczką, przy okienku, z racji wysokości otworu, przez który można było usłyszeć biurokratkę. Frejr był przekonany, że wysokość wycięcia otworów w szybie nie jest przypadkowo dobrana, a coraz bardziej dający się we znaki kręgosłup, który nie był przyzwyczajony do takich służalczych pozycji, utwierdzał go w tym przekonaniu. - Bry, chciał się ja wymeldować, a potem zameldować - i jeszcze, jakby pani była uprzejma wyjaśnić, po kiego, prócz poniżania ludzi, jest to potrzebne, dodał już pod nosem Frejr. - Poproszę formularz i dowód osobisty - Frejr przecisnął przez szparę pod szybą. - Proszę jeszcze wypełnić serię i numer książeczki wojskowej. - No widzi pani, będzie problem bo nie mam. - Jak to pan nie ma? - Zwyczajnie. Kiedyś miałem, a teraz już nie mam. Tak się dzieje czasem z rzeczami, które giną. Najpierw są, później ich nie ma. - Nie mogę przemeldować bez tych danych. - Toż przecież mówię, że nie posiadam. Pies mi wszamał, kot podrapał i zakopał w kuwecie, spłonęła, utopiła się... Nie wiem gdzie jest. N I E  M A M - Frejr położył duży nacisk na ostatnie zdanie, by uzyskać całkowitą pewność, że to iż takowy papierek, kolejny, który definiuje wartość człowieka w oczach urzędasów, nie znajduje się w jego posiadaniu. - I co w takiej sytuacji? - To nie jest problem, proszę pana - oczy pani z okienka rozbłysły, jakby iskra przeskakująca pomiędzy jakimiś synapsami rozświetliła czaszkę od środka, a Frejrowi spadł kamień z innego kamienia, zwanego sercem - Pojedzie pan na ulicę taką-a-taką, do WKU, poprosi pan o duplikat książeczki, a następnie... - Syzyf wtoczył głaz z powrotem. - Proszę wybaczyć, że przerywam, ale obowiązek służby wojskowej minął... Dwa? Chyba coś koło tego. Lata temu. Od tamtego czasu książeczka wojskowa jest mi zupełnie niepotrzebna. Nie widzę sensu wyrabiać duplikatu. Mam w domu jeszcze tyle dokumentów, które mogę zgubić, że bez tej jednej się obędę. Jak mi się skończą, i nie będę miał już niczego, co mogę zgubić, to wyrobię sobie ten duplikat. - Hmmm... Pomyślmy - odparła urzędniczka. Frejr nie chciałby być... No dobrze, chciałby być złośliwy, toteż "pomyślmy" zabrzmiało jak dowcip z jakiejś czarnej komedii. - Jeśli jest pan w systemie, to obejdziemy się bez książeczki. Klep, klep, klep... Frejr odetchnął z ulgą. Może jednak nie będzie tak tragicznie. Za wcześnie. - Nie ma pana w komputerze - oczywiście, jakby mogło być inaczej. - No i co teraz? - Pojedzie pan na taką-a-taką ulicę... - Proszę pani, nie pojadę nigdzie, bo książeczka wojskowa jest mi zupełnie nie potrzebna. Zastanówmy się... Gdyby tylko istniało takie urządzenie, które potrafi przekazywać głos na duże odległości... I gdyby tylko można było za pomocą tego urządzenia przekazać ten numer i serię książeczki wojskowej... Albo takie coś, co pozwoliłoby na przesłanie tekstu na odległość... Wie pani, co? Skoro pani potrzebuje tych danych, to pojedzie sobie pani na ulicę taką-a-taką do WKU i poprosi o duplikat, skoro te dane są pani niezbędne. OK, to może zróbmy tak, skoro nie może mnie pani zameldować, to proszę mnie jedynie wymeldować. Nie mieszkam tam, gdzie obecnie jestem zameldowany. Jeśli o mnie chodzi, to mogę być "bezdomny". Ten monolog Frejra wprawił urzędniczkę w lekkie osłupienie, gdyż od tak twardego betonu rzadko człowiek ma szansę się odbić. Frejrowi nawet zrobiło się jej trochę żal, kiedy lekko się skuliła, i unikając kontaktu wzrokowego zaczęła coś klepać w komputerze. - Proszę - powiedziała po chwili podając dokument potwierdzający, że Frejr jest zameldowany już gdzie indziej. Najwidoczniej formularz powstał gdzieś w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, i nikt przez okres, kiedy książeczka wojskowa jest jakimś przykrym wspomnieniem, nie miał czasu przerobić tabelki. Wszak urzędnicy mają o wiele ważniejszą pracę do wykonania. Przecież papierki nie mogą długo leżeć na jednym stosie, w jednym miejscu, ponieważ dostaną odleżyn. A może Frejr zwyczajnie się pomylił i teraz czeka go więzienie za to, że gdzieś zapodział książeczkę wojskową, dokument który jest mu niezbędny do życia, a to że udało mu się przemeldować, zawdzięcza jedynie temu, że został potraktowany jako osoba niepełnosprawna umysłowo, która ubzdurała sobie, że ważny państwowy dokument, jest jedynie bzdurnym wymysłem ciężko pracujących urzędników, starających się utrzymać państwo w jako takiej harmonii i gdyby nie obowiązki meldunkowe, książeczki wojskowe i inne z pozoru błahe wymysły biurokracji, kraj pogrążyłby się w chaosie, przy którym Apokalipsa opisywana w Biblii to jedynie niewinne przepychanki chłopców w piaskownicy pokłóconych o wiaderko.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi