< > wszystkie blogi

Powiało nudą

Od dziś zawsze będę kończył, to co zacz...

To samo, ale nie tak samo

20 czerwca 2011
A tym razem z innej beczki. Będzie krótko o marketingu dwóch firm, które oficjalnie chciały osiągnąć to samo, ale ich podejście dramatycznie się różni. 
Te dwie firmy to dwa banki. Nie, nie będzie bez nazw. Pierwszy to mBank drugi Getin Bank. Oba, zasłaniając się wysokimi kosztami obsługi kart, postanowiły "zaktywizować" swoich klientów do dokonywania płatności wydanymi przez siebie kartami.

To oficjalne stanowisko. Prędzej czy później przeczyto ten wpis, ktoś kto wie, a nie przypuszcza, jak ja, i z całą pewnością dostanę cięgi, że się nie znam, a się wypowiadam i mnie poprawi. Bank na tych transakcjach zarabia. Inną kwestią jest odpowiedź na pytanie "ile?". Ponieważ często w sklepach pojawia się informacja o 2%, sądziłem, że tyle, jednak ktoś mądrzejszy ode mnie, zwrócił mi uwagę na fakt, że przeca bank musi się podzielić z tym, kto obsługuje cały ten bajzel (Visa, MasterCard). Więc stanęło na 1% od wartości transakcji. Nie wiem, czy faktycznie koszty obsługi to 1-2 zł na miesiąc, ale tyle sugeruje mBank.

Dobrze, więc oba banki, nie ważne, z jakich pobudek, czy faktycznie chciały jedynie "zaktywizować", czy może podnieść swoje zyski, postawiły sobie ten sam cel: zwiększyć ilość transakcji dokonywanych kartą płatniczą.

Jak zrobił to mBank: ogłosił, że kto w miesiącu nie dokona transakcji na minimum 100PLN, będzie musiał za utrzymanie karty zapłacić 2zł.

Klientem mBanku byłem... Dość długo. najpierw z przywiązania, później coraz bardziej z zasiedzenia i z faktu, że nie chciało mi się szukać alternatywy, użerać się z kolejnymi papierami, na które mam alergię. Serio - mam alergię na różnego rodzaju formularze i dokumenty, jeśli muszę je wypełniać. Na całe szczęście mBank  dał mi porządnego kopa mówiąc, że obracanie moimi pieniędzmi, które u nich trzymam, jest dla nich warte moje 2 złote miesięcznie, do których, z racji wrodzonego i z pieczołowitością pielęgnowanego, skąpstwa, jestem niezmiernie przywiązany.

W ten właśnie sposób stałem się klientem Getinu. Szczerze? Nie wiem, czy ich usługi są o wiele lepsze niż mBanku. Wkurza mnie parę rzeczy. Toporniejsza strona, hasła, które możliwe, że są trzymane otwartym tekstem (co sugeruje sposób logowania). I jeszcze kilka innych mniejszych lub większych rzeczy. Wcale nie mam zamiaru reklamować tego banku, bo nie jest jakiś szczególnie super. Ot takie minimum, które wymagam.

Kilka dni po tym, jak będąc bardzo lojalnym klientem, spierdzieliłem bez cienia żalu z mBanku, otrzymałem od Getinu maila, w którym mnie informują, że chcąc zaktywizować użytkowników, do częstszego korzystania z karty, muszę w miesiącu dokonać minimum trzech transakcji kartą.

Noż, kurna, sraczki z tymi kartami wszyscy dostali, czy jak - myślę sobie? No dobra, przysłali nowy regulamin, to choć ledwo znam stary, przeczytam. I co? Jeśli dokonam minimum 3 transakcji, to Bank w jakiś sposób to doceni i mi za to zapłaci (tak w uproszczeniu).

Odnoszę dziwne wrażenie, że najwięcej na ruchu mBanku zyskały inne instytucje finansowe, a w szczególności Getin, o którym słyszę, że zgarnął kolejnego (byłego) klienta mBanku. Jeśli Getin pójdzie w ślady mBanku, też mu pomacham na pożegnanie. Nie pierwszy i nie ostatni raz zmieniam skarbonkę.

Niby ten oficjalny cel taki sam, jednak w przypadku nowego banku nie czuję, żeby ktoś mi smarował ujście okrężnicy wazeliną, celem penetracji w najbliższym czasie.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi