< > wszystkie blogi

Powiało nudą

Od dziś zawsze będę kończył, to co zacz...

Wykrywacz szafek w całkowitej ciemności

26 marca 2011
Ludzie nie raz udowadniali mi, że pojęcie inteligencji jest im zupełnie obce, a samodzielne myślenie powoduje przecież mniejszy ból niż przypieprzenie małym palcem u stopy w szafkę.

W ostatnią sobotę marca, od 2007 roku, miliony ludzi prześcigają się w oznajmianiu, że są bezmyślnymi zombie, z wypranym przez media i ekoterrorystów mózgami. A o co chodzi? O tzw. "Godzinę dla Ziemi". Banda oszołomów wcisnęła większej bandzie kretynów, że gasząc światło o 20.30 czasu polskiego, i obijając sobie kolana o szafki, przyczyniają się do zahamowania globalnego ocieplenia.

Wg różnych źródeł na gospodarstwa domowe przypada od 15 do 20% całkowitej zużytej energii elektrycznej. Reszta to przemysł, oświetlenie ulic itp. Jak dla mnie to już informacja, która powinna być zdolna na tyle mocno szturchnąć którąś szarą komórkę, by ta siłą inercji uderzyła w drugą (o ile się posiada przynajmniej dwie).

Jeśli jeszcze wierzysz w to, że a) globalne ocieplenie istnieje, b) jest zasługą człowieka, to... Gratuluję silnej wiary. Choć przyznam się, że póki nie zacząłem sam zgłębiać tematu, też podobnie myślałem. Cóż megalomaństwo chyba od zawsze było cechą przewodnią zwierząt, które stojąc na dwóch łapach stwierdziły, że jest fajniejsze od tych co łażą na czterech. Coraz większa ilość naukowców wycofuje się z głoszonych do tej pory poglądów, że w zimie w Polsce będziemy rwać daktyle z palm i skłania się ku tezie, że jeszcze kilkanaście/dziesiąt lat  będzie można sporo zaoszczędzić na promie do Szwecji, wybierając się tą samą drogą na piechotę.

Jednak najbardziej zastanawia mnie argumentacja niektórych, że przez godzinę, narażając nasze mieszkania na pożar, od nieopatrznie pozostawionej bez dozoru świeczki, sprawimy, że świat stanie się bardziej dla nas przyjazny. I jeszcze przy okazji uda się wskrzesić mamuty, awszędzie zapanuje pokój. Jeśli tak sądzisz, to mam dla Ciebie dwie smutne wiadomości. Pierwsza: jesteś idiotą. Druga: zupełnie nie zrozumiałeś idei akcji. Lub zrozumiałeś dobrze, a tylko ja próbuję doszukać się w niej odrobiny rozsądku.

Nie twierdzę, że akcja jest całkiem bez sensowna. Jestem zdania, że większość z tych popieraczy siedzenia po ciemku, o 21.30, włączy komputery, telewizory i inszy sprzęt elektroniczny. A część z nich pewnie zaśnie przed szybką z ruchomymi obrazkami, zadowolona z siebie, jak to uchroniła Planetę od zagłady.

Jeśli dalej sądzisz, że to Ty masz rację, a ja jestem idiotą, to pewnie co do drugiego trochę racji możesz mieć, jednak zastanów się, jak jest produkowany prąd. W ogromnym uproszczeniu działa to podobnie jak "ciuchcia". Jest sobie ogromny piec, który podgrzewa kocioł z wodą, której para, napędza turbiny, które produkują prąd. Ponieważ w Polsce nagromadzenie idiotów jest całkiem spore, duża szansa, że wielu z nich przyłączy się do tej bezsensownej akcji. Zapotrzebowanie na prąd zmaleje. Elektrownia zatem może spokojnie przygasić piece. Próbował ktoś ugasić spore ognisko w ciągu jednej minuty? Załóżmy, że nawet uda się w ciągu krótkiego czasu zmniejszyć ilość produkowanej energii. Wybija 21.30 i banda proekologicznych ciołków, o ilorazie inteligencji galaretki wiśniowej, włącza żyrandole, komputery, telewizory, kuchenki, suszarki i inne badziewie, które potrzebuje amciu w postaci swobodnych elektronów. Nie wiem, czy obecnie elektrownie są w stanie zgromadzić prąd w wiaderkach i dolać do przewodów, kiedy zacznie być potrzebny. Bo, o ile jestem sobie w stanie wyobrazić dość szybkie przygaszenie kotłów, w krótkim czasie, to ich ponowne rozpalenie w ciągu minuty przerasta możliwości mojej wyobraźni. A wbrew pozorom jest całkiem elastyczna. Efekt? Zapewne elektrownie nie zmniejszą produkcji prądu, bo to zbyt niebezpieczne dla sieci energetycznej i ta cała wyprodukowana energia pójdzie "w gwizdek". Jak w parowozie. Mniej CO2? Chyba żartujesz. Będzie go wyprodukowane tyle samo. Tyle, że nie będzie z tego ani trochę pożytku.

Czy więc to wszystko o kant kuli rozbił? No nie do końca, mam nadzieję. Może kilka osób zamiast bezmyślnie gasić światło i szukać krzesiwa do zapalenia świeczki, wytworzonej ze zwierzęcego łoju, zastanowi się, jak na co dzień może oszczędzić trochę energii elektrycznej. Nie jednego dnia, przez jedną godzinę, ale każdego dnia rozsądniej gospodarować prądem. Nie oszukujmy się. Człowiek nie jest pępkiem świata. "Globcia", w ten sposób się nie powstrzyma, choć ja prywatnie skłaniam się ku teorii obrzucania się śnieżkami w lipcu, w Polsce, ale ulżysz przynajmniej swojej kieszeni, w skali roku.

Zawsze byłem zdania, że z terrorystami się nie negocjuje. Do terrorystów się strzela. A ekoterrorystów należałoby przywiązać do drzew i wydać na pastwę drapieżnych leniwców i lemurów, by ich pożarły żywcem, to by może powstrzymało kolejnych od wymyślania głupot, pod przykrywką bronienia Ziemi przed człowiekiem. A kto ochroni człowieka przed ekologami, się pytam?
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi