Gdybyś siedział w sowieckim więzieniu jakieś 50 lat temu, na pewno miałbyś tatuaże. Dużo tatuaży. W każdym zakładzie było kilku specjalistów od dziarania, a każdy tatuaż miał swoje znaczenie.
Tatuaż przedstawiający kościół oznaczał, że więzień jest złodziejem. Ilość iglic na kościele mówiła ile razy dany osobnik został skazany.
Zatwardziali kryminaliści mieli oczy wytatuowane pod obojczykami. Oznaczało to „obserwuję cię”. Jednak gdy oczy znajdowały się na podbrzuszu znaczyło to, że właściciel takiej dziary jest homoseksualistą.
Statek to znak złodzieja, który często zmienia miejsce pobytu i w dodatku zamierza uciec z więzienia.
Dwie gwiazdy widniejące pod obojczykami oznaczały zawodowego przestępcę. A takie same gwiazdy na kolanach to symbol niezłomności: „nie uklęknę przed nikim”.
Bransoletkę tatuowali sobie więźniowie, którzy spędzili w pierdlu ponad 5 lat. Liczba małych krzyżyków na kłykciach to liczba zsyłek do obozów pracy.
Akurat nikt nie chciał mieć takiego tatuażu. Erotycznymi rysuneczkami ozdabiano więźniów, którzy złamali kod honorowy lub współpracowali z władzami.
Czaszka przebita nożem ozdabiała klatkę piersiową morderców. Jeśli tatuaż taki znalazł się na szyi więźnia, wiadomo było, że jest mordercą do wynajęcia.
Te tatuaże pojawiały się zazwyczaj w okolicach serca. Więźniowie byli przekonani, że w razie ucieczki czy innych kłopotów strażnicy będą mieli opory, aby strzelić w twarz wodza narodu.
Kot oznaczał, że więzień jest podstępnym oszustem i nie wolno mu ufać. Wydziarane słowo „kot” oznaczało „rodowitego rezydenta więziennego”.
Jeden z najbardziej popularnych tatuaży, który miał różne znaczenia. Najczęściej miał przynosić właścicielowi szczęście. Oznaczał też, że osobnik mający taki tatuaż przebywa w więzieniu od dzieciństwa albo oznaczał przynależność do gangu.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą