3 godziny zajęła mi podróż do pracy. Rano ominęła mnie nauka jazdy, bo nie miałem szans dojechać przed 9:30 ( wyszedłem z domu 7:15, powinienem planowo dotrzeć jeszcze przed 9 rano ), do pracy dotarłem 10:20. Pociągi anulowane, opóźnione, sp**dolone, bo jeden pociąg się spsuł gdzieś na zadupiu Wiem, że w Polsce na kolej się zwykło narzekać, ale w UK to jest po prostu masakra. Nie ma możliwości, by coś się im nie sp***doliło w ciągu dnia, a z dwóch podróży dziennie przynajmniej jedna musi być problematyczna. Nie da się w tym kraju inaczej. Jak nie zepsuty pociąg, to uszkodzona sygnalizacja ( to akurat jest częste ), albo jebana gałąź na torach, lub jakiś dupek postanawia wkurwić innych i daje się rozjechać przez pociąg. Tory też czasami coś zaleje, raz pociąg się zapalił ( akurat ten w którym siedziałem ), problemy z elektryką, a i zdarza się błyskawica, która skutecznie unieszkodliwia jakikolwiek ruch na torach. Nie wspominając o kataklizmie jaki niedługo nadejdzi, czyli o zimie, bo w UK zima zaskakuje nie tylko drogowców, ale ku**wa wszystkich, nawet samą siebie. Jeszcze się znajdzie więcej powodów, by spierdolić ludziom dzień. A bilet miesięcznie kosztuje mnie więcej niż PS4 Pro I jeszcze 4% podwyżkę zapowiedzieli, bo brexit
Dobra, ochłonąłem trochę Za 4 dni i tak się przeprowadzam i koniec z pociągami
Dobra, ochłonąłem trochę Za 4 dni i tak się przeprowadzam i koniec z pociągami
--