:lordkaftan
Bo w zasadzie masowe strzelaniny to margines nawet w USA. I szczerze mówiąc gdyby jakimś cudem (co jest całkowicie nierealne) magicznie zabrać całą nielegalną broń, to ci szaleńcy w USA użyliby np noży, jak ci z Chin z dworca w Kunming w 2014 roku (33 zabitych i 143 rannych)
A pomijając masakry, które statystycznie są nieistotne, to szczerze mówiąc, gdyby z USA wyciąć gangi narkotykowe, okazałoby się, że przestępczość tam jest na poziomie Polski. Zresztą ich obecny poziom przestępstw, to nasz poziom z lat 90-tych i ciągle spada, mimo, że Obama swoimi groźbami napędził sprzedaż broni. Zresztą w stanach, gdzie tych gangów nie ma faktycznie przestępczość jest na poziomie Polski i tak jest i to pomimo liberalnych przepisów jeśli chodzi o broń
Ciekawostką jest fakt, że w Australii, tak jak w Wielkiej Brytanii rozbrojenie tych uczciwych spowodowało wzrost liczby przestępstw. Natomiast jeszcze nigdzie nie zanotowano przypadku, żeby złagodzenie przepisów spowodowało wzrost przestępczości - patrz Polska po 2011.
:jez_z_lasu
Najlepszym, bo najrzetelniejszym i najostrożniej dobierającym źródła serwisem jest
hoplofobia.info A korelacji tak naprawdę nie ma.
Broń jest tylko narzędziem i większa ilość broni może spowodować wzrost liczby przestępstw z bronią (nawet to się nie sprawdza), ale nie wzrost przestępstw ogółem. Jeżeli byś znalazł nagle na stole naładowanego Glocka, to raczej nie poszedł byś zastrzelić sąsiada, prawda? Bo cały problem z zabijaniem jest taki, że najpierw sobie trzeba przełączyć w głowie przełącznik, który nas utrzymuje w trybie "nie rób tego". A jak już go przełączysz, to narzędzie zbrodni staje się sprawą drugorzędną.