Mam wrażenie, że ci wszyscy wydawcy lobbujący za cenzurą i ograniczeniami w internecie nie do końca rozumieją jak ten internet działa. Cenzurowanie linków, bo wydawcy są narażeni na straty? Nie czytam regularnie onetu, wp, interii itp portali informacyjnych, jednak czasem zdarza mi się przeczytać jakiś artykuł, który podlinkował ktoś na JM czy fb. Myślę, że nie jestem wyjątkiem.
Podobnie z yt i filmami, w których ktoś podłożył muzykę, do której nie miał praw autorskich. Najczęstsze komentarze pod takim filmem, to: "co to za kawałek w x:xx minucie?"
Śmiem twierdzić, że wszyscy pytający, oraz pewnie wiele osób, które znalazły w komentarzach odpowiedź, zanim zadały to pytanie, obejrzy cały kawałek. No ale przecież wykorzystanie kilku sekund utworu w swoim filmie to nie darmowa reklama, tylko kradzież.