Kościół już od dawna uznaje, że niektóre fragmenty Biblii to metafora. Wyrazili się tak różni wielcy Doktorzy Kościoła, sporo ważnych teologów i chyba któryś sobór to potwierdził nawet. Najważniejsze w Biblii są pewne prawdy fundamentalne np. nie zabijaj, nie kradnij itp. Problemem są "naukowcy" którzy nie przyjmują tego do wiadomości albo o tym nie wiedzą. Później wychodzą takie kwiatki jak we Frondzie. Z punktu widzenia Kościoła problemem też są księżą, którzy nie potrafią tego wyjaśnić, pewnie spali na teologii w czasie studiów.
Z punktu widzenia przeciętnego, myślącego człowieka, takie postawienie sprawy przez Kościół jest śmieszne bo prowadzi do nadużyć w interpretacji. Dzisiaj ten fragment jest prawdą fundamentalną, jutro jest on tylko metaforą. Ale w końcu to religia, nie musi być logiczna.