KRADZIEŻ Z PETERDAMI

W sobotę, 13-go b. m., o godz. 7-ej wieczorem, jak już o tem donosiliśmy w niedzielnym numerze „Kuriera”, przy przystanku tramwajowym w pobliżu ul. Złotej rozległ się silny huk petard, podłożonych pod szyny nadjeżdżających tramwajów. Część ulicy przesłonił dym. Powstało ogólne zamieszanie. Wszyscy mieli oczy zwrócone w stronę huku, t. j. ku tramwajom. Dalszy ciąg opisu tego wypadku, podług relacji sprawozdawcy „Kurjera“, brzmiał, jak następuje: „Ten właśnie moment wyzyskał złodziej, czy złodzieje, w celu okradzenia z pieniędzy wystawy kantoru weksli i losów loteryjnych J. Machonbauma (Marszałkowska 117). Korzystając z ogólnego popłochu, złodziej stłukł szybę wystawową i skradł leżącą na wystawie gotowiznę w banknotach, podobno na sumę znaczną, sięgającą kilku tysięcy marek.

Do opisu ówczesnego dodać należy, że, podług stwierdzonych obecnie danych, między wybuchami petard a kradzieżą z okna wystawowego istniał ścisły związek. Był to uplanowany, niezwykle śmiały, zamach złodziejski, obmyślony j wykonany przez trzech młodzieńców, w wieku lat 17 do 18, uczniów dwóch szkół warszawskich. Ci sami młodociani złoczyńcy byli sprawcami wybuchu petard przy pomniku Mickiewicza, w niedzielę, d. 7 b. m., oraz w alejach Ujazdowskich: były to próby przygotowawcze do zamachu sobotniego.

Wszyscy trzej obiecujący młodzieńcy są w ręku milicji i przyznali się do winy. Skradli oni z okna wystawowego 2,000 marek, za które kupili sobie trzewiki i ubrania. Zdradziła ich, przez zemstę,— „dama“, której jeden ze złoczyńców obiecał kupić kostium wiosenny, przyrzeczenia tego jednak nie dotrzymał.

Kurjer Warszawski, 17-04-1918

PSZCZYNA. RABUŚ.

Donosiliśmy, że onegdaj jakiś opryszek wydarł w parku książęcym pewnej kobiecie torebkę z pieniędzmi. Tego samego dnia ten sam rabuś napadł na Świerkotową z Brześć i wydarł jej także pieniądze. Rabusiem jest 15 letni K. Jan. który już w z zeszłym roku obrabował służącą Pękałównę. Być może, że młody rabuś ma więcej jeszcze zbrodni na sumieniu. Niebezpiecznego młodzieńca umieszczono w więzieniu śledczem.

WESOŁY KĄCIK. PRZY WOJSKU.

Oficer do żołnierza:

- Co żołnierz winien jest swemu przełożonemu?

- Zwykle nic — odpowiedział żołnierz — bo od przełożonego trudno coś pożyczyć.

Dziennik Śląski, 17-04-1918

100lattemu.pl