Byłem dziś na koncercie. Bohater wieczoru ma aparycję typowego irlandzkiego żula - po prostu idealnie wpasowuje mi się w obraz zapitego kibola pod irlandzkim pubem.
Chodzi oczywiście o wybitnego skrzypka - Nigela Kennedy'ego. Drugi raz miałem okazję być na jego koncercie. Za pierwszym razem był to jazzowy koncert, grali wtedy Hendrixa i był to niezapomniany wieczór.
Nie nagrywałem ale ktoś nagrywał (choć sądząc po jakości nagrania, trudno to tak nazwać) i wrzucił - tak było:
https://www.youtube.com/watch?v=o7l8Wgmh_Fs
No a tym razem "The new Vivialdi + My world" czyli klasyka z dodatkowymi aranżacjami + własne utwory z nowej płyty dedykowane kilku innym, niestety nieżyjącym już muzykom.
W pierwszej części grali przepięknie Vivaldiego - głównie z małą orkiestrą (tak z 15 osób) z udziałem fenomenalnego 19-latka, który wymiatał na gitarze. Gościnnie wspierali jeszcze dwaj jazzowi muzycy:jeden na kontrabasie, drugi na werblu.
Ta druga część, to trochę zmiana ról - oprócz samego Nigela znowu chłopak z gitarą, ale tym razem przede wszystkim udział tych dwóch jazzowych muzyków. Orkiestra tylko lekko niekiedy wspomagała, ale głównie patrzyła z zapartym tchem podobnie jak publiczność.
Koncert rozpoczął się o 20 z paroma minutami. Około 22.30 zakończyła się druga część i tu mała niespodzianka, czyli trzecia część - Nigel zaprosił na scenę Krzesimira Dębskiego i grali jeszcze prawie godzinę utwory Komedy i trochę jam session - koncert skończył się po 3.5h
Sam Nigel jest niesamowicie pozytywnym gościem namiętnie przybijającym żółwiki z innymi muzykami i ogólnie wprowadzającym bardzo fajną atmosferę. A muzycznie taki koncert to jest po prostu rewelacja. Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję to zachęcam - fenomenalne przeżycie.
No to jeszcze pod tą wiosnę, co to niby jest, a jakoby jej nie było
https://www.youtube.com/watch?v=jDXBnS8mZ0E
Chodzi oczywiście o wybitnego skrzypka - Nigela Kennedy'ego. Drugi raz miałem okazję być na jego koncercie. Za pierwszym razem był to jazzowy koncert, grali wtedy Hendrixa i był to niezapomniany wieczór.
Nie nagrywałem ale ktoś nagrywał (choć sądząc po jakości nagrania, trudno to tak nazwać) i wrzucił - tak było:
https://www.youtube.com/watch?v=o7l8Wgmh_Fs
No a tym razem "The new Vivialdi + My world" czyli klasyka z dodatkowymi aranżacjami + własne utwory z nowej płyty dedykowane kilku innym, niestety nieżyjącym już muzykom.
W pierwszej części grali przepięknie Vivaldiego - głównie z małą orkiestrą (tak z 15 osób) z udziałem fenomenalnego 19-latka, który wymiatał na gitarze. Gościnnie wspierali jeszcze dwaj jazzowi muzycy:jeden na kontrabasie, drugi na werblu.
Ta druga część, to trochę zmiana ról - oprócz samego Nigela znowu chłopak z gitarą, ale tym razem przede wszystkim udział tych dwóch jazzowych muzyków. Orkiestra tylko lekko niekiedy wspomagała, ale głównie patrzyła z zapartym tchem podobnie jak publiczność.
Koncert rozpoczął się o 20 z paroma minutami. Około 22.30 zakończyła się druga część i tu mała niespodzianka, czyli trzecia część - Nigel zaprosił na scenę Krzesimira Dębskiego i grali jeszcze prawie godzinę utwory Komedy i trochę jam session - koncert skończył się po 3.5h
Sam Nigel jest niesamowicie pozytywnym gościem namiętnie przybijającym żółwiki z innymi muzykami i ogólnie wprowadzającym bardzo fajną atmosferę. A muzycznie taki koncert to jest po prostu rewelacja. Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję to zachęcam - fenomenalne przeżycie.
No to jeszcze pod tą wiosnę, co to niby jest, a jakoby jej nie było
https://www.youtube.com/watch?v=jDXBnS8mZ0E