Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CCXVIII - Głos fachowca

55 383  
7   8  
Dzisiaj będzie o polityce, bo w zeszłym tygodniu nie mogło być. Będzie również erotycznie (dla złagodzenia politycznych wspomnień). Będzie również niepolityczno-nieerotycznie (ale mało). Po prostu przeczytajcie...

RWANIE

Tytułem wstępu:
Niedawno moje kochanie miała rwanie... zęba mądrości (popularnej ósemki). Jako że zębisko nieźle było zakorzenione, więc została spora dziura w dziąśle. Na dokładkę całość się wolno goi, boli, etc. Tak więc jedziemy sobie autobusem, gdy nagle ona, ni z tego, ni z owego, wyskakuje z tekstem:
- Wiesz jak mnie teraz ta dziura boli?
Miny pasażerów obok: bezcenne.

by keKG

* * * * *

PAMIĘTNIK POLSKIEGO EMIGRANTA


Moja znajoma wyjechała do Niemiec opiekować się starszą panią. Dzień po dniu pisała pamiętnik, aby zabić czas. Nie znała ani słowa po niemiecku. Osobiście widziałam to czarno, w przeciwieństwie do tej przebojowej dziewczyny. Teraz mam ten pamiętnik i czytam. Chyba go wyślę do "Wysokich obcasów" z zachowaniem oryginalnej pisowni.
Dzień pierwszy:
„Z rana babcia narysowała mi, że mam kupić kurczaka, kazała iść do jakiegoś Mecka Raja. Kurde tyle to wiem, że kurczaki kupuje się u rzeźnika, na cholerę mi mówi jak się właściciel nazywa? W końcu egal gdzie kupię, byle kurczaka nie kurę. W drodze kombinowałam, jak jest po niemiecku „kupić”. Wchodzę! Pan Mecke się uśmiecha i mówi "Morgen". Ja mu piękną niemczyzną "Guten Tag". Debilnie się uśmiechał. Jesooooo tyle mięcha to ja nawet w naszym markecie nie widziałam. Nie było szansy, abym odnalazła kurczaka i powiedziała "Bitte TO!". Pan Mecke coś tam do mnie gadał. Za Chiny nie wiem co. Pokręciłam się filując na ladę i doopa. Jako takiego kurczaka nie było. W końcu mówię: Bitte "Ko Ko Ko" dając znaki ramionami jakbym miała skrzydełka, tylko klajne nie duże. Viktoria!!! Kupiłam kurczaka.”
Potem były następne dni. Dzień ostatni:
„Wypadałoby coś sobie kupić w nagrodę. Idę do TAKO. Fajowy sweter za 10 ojro. Tylko kolor jak dla starej Barbii ze wsi. Maszeruję do pani w kasie i pytam: Macie takie tylko "blek"? Ta robi oczy jak denka od butelek. No to ja już staram się po niemiecku. Das nein!, blak haben?. Pokręciła głową, że nie. Boże, co za głupie te Niemcy! Własnego języka nie znają!”

by zmoorka

* * * * *

HISTORIA WANDALA

W rodzinnym mieście męża, na podwórku, na którym się wychował na jednej z kamienic jest już trochę wyblakły napis „Pololo” Mąż ostatnio opowiedział mi historię tego napisu:
- Jak byłem mały, miałem tak z 7 - 8 lat, pierwszy raz widziałem kiboli, bardzo mnie zafascynowali, więc zabrałem tacie z piwnicy słoik z farbą i z bijącym sercem zacząłem pisać „Polonia Bytom”. Z tych emocji coś mi się poplątało napisałem Pololo i uciekłem. Nigdy potem nie czułem już w swoim życiu takiej adrenaliny jak wtedy.

by sabcia


* * * * *

DUŻY ROZMIAR

Tytułem wstępu: wybieraliśmy się do kumpla na 18. Mieliśmy mu składkowo zakupić „film przyrodniczy”. Siedzę sobie z mamusią przy śniadaniu tegoż pięknego dnia i snuję swoją opowieść:
- Pójdziemy do XXX Store kupić mu jakiś fajny film, żeby mu się za szybko nie przetarł. Mama robi klasycznego karpia i pyta:
- Jak to? To oni tam też i filmy sprzedają?
Ja nie mniej zdziwiony:
- A co mają sprzedawać w sex shopie?
Moja mama:
- O Jezu, a ja myślałam, że to sklep z dużymi rozmiarami i miałam iść spódnicę kupić.

by sadj

* * * * *

KOCHANKA

Kolega prowadzi taki se pub. Wczoraj organizowali sobie u niego wieczór z jakiejś tam okazji lokalni przedstawiciele władzy. Impreza się skończyła, niektórzy włodarze również. Kolega zamknął lokal koło 5 nad ranem i poszedł spać do domu. Koło godziny 7 rano dzwoni jego komórka, wyświetla się jakiś obcy numer. Odbiera jego żona i słyszy w słuchawce damski głos:
- Czy można prosić pana Remika?
Żona, jak to żona, wściekła się trochę, bo w końcu co to za baba wydzwania rano. Pyta, w jakiej to niby sprawie? Na co słyszy:
- Bo ja tu jestem całkiem sama... chlip, chlip...
Koleżanka w kurzyła się nie na żarty i przed zdzieleniem męża w łeb postanowiła ochrzanić potencjalną kochankę:
- Co pani sobie wyobraża, on ma żonę, dwoje dzieci, jedno ma dopiero dwa miesiące! Rodzinę pani rozbija!
Na wrzaski obudził się zarówno mąż jak i małe dziecko. Zapłakana zona ochłonęła dopiero jak usłyszała:
- Ale ja tu w barze jestem... Wszyscy poszli i drzwi są zamknięte...
Okazało się, że pani referent od czegośtamczegoś, organizatorka imprezy złoiła się srodze i zasnęła w toalecie. Kiedy się obudziła faktycznie była w lokalu sama...

by atitta

* * * * *

STRAŻ NIKOGO SIĘ NIE BOI

Wychodzi sąsiad z domu, patrzy - jego auto perfidnie blokuje z tyłu inny samochód, zderzak w zderzak. Z przodu krzaki, więc też wyjechać się nie da. No to co? Wsiadł do auta i zatrąbił kilka razy. Uruchomił alarm.
Minuty mijają, śpieszy mu się bardzo, a tu wszystkie w/w zabiegi nic nie dały i nie pojawił się właściciel, który tak inteligentnie zaparkował. Wkurzony zadzwonił do straży miejskiej. Komendę mamy blisko, więc
pojawili się w kilka minut. Sąsiad delikatnie zasugerował, że może by tak holownik wyczarować, coby zastawiacz się nauczył zasad życia w społeczeństwie. Strażnicy kręcąc głowami:
- No wie pan... Te auto ma rejestracje na WWL (dla niewarszawiaków - powiat wołomiński), więc nie wiadomo, kto to jest... Ale odchylimy panu krzaczek z przodu, może uda się wyjechać...

by Maciek007

* * * * *

W PRACY

Wszyscy dziś coś ode mnie chcieli. Wszyscy naraz. A podpisz się tutaj, a daj mi tonerek, a gdzie są chipy do 2600, a butelki na tusze gdzie są itp. Aż się delikatnie mówiąc wku***łam. I taka wqrviona stoję i się nie ruszam, aż zapadła wyczekująca cisza. Ja - AAARGH!!! Podpisz się za mnie! Toner na dolnej półce po lewej! Chipy u Andrzeja! Butelki w magazynie głównym! Reklamacje jak się wysikam! Andrzej masz mi
natychmiast powiedzieć czy przyszedł przelew, Iwona spadówa fiacikiem, bo panowie nie mogą przejechać, Grzesiek zapierniczasz po papier toaletowy, Rafał nie kręcisz mi się tutaj, już już już do roboty!
Andrzej (cichutko, nieśmiało, z miną rannej sarny):
- Ale to ja tu jestem szefem, dobrze?

* * *

Sprzątam sobie burdel pod schodami, gadam z Andrzejem przy okazji. Biorę pudło w ręce, a spod niego wybiega szczur:
- Aaa, łojezu, olaboga, szczur!
- A propos, co dziś zamawiamy na obiad?

by SatAnka

* * * * *

W ZASTĘPSTWIE

W dzień wizyty zadzwoniła kobiecina z recepcji czy dałoby się przesunąć termin. Nie mogłem, więc przyszedłem jak ustalone a na miejscu ona się tłumaczy:
- Bo wie pan zadzwonił facet, że żona musi, ale koniecznie dzisiaj, bo ją ząb boli. Jak nie udało się na dzisiaj to ja na jutro umówiliśmy.
Druga dodała:
- Po tym spytał, czy żona koniecznie musi być osobiście?

by khaman

* * * * *

KOLEJKI

Głosowanie w lokalu wyborczym na warszawskich Kabatach. Ogólnie wiadomo - młode osiedla. Dużo młodych ludzi. Godziny popołudniowe. Moherów w lokalu niewiele. Trzy stanowiska wydają karty wyborcze. Przy dwóch pusto, a przy jednym wyjątkowo duża kolejka. Wchodzi młode małżeństwo z dzieciakiem około 7 lat i upewniwszy się gdzie mają stanąć stają na końcu tej długiej kolejki. Dzieciak lekko zniecierpliwiony pyta:
- Mamo, a dlaczego stoimy tu w kolejce, a nie tam gdzie jest mniej ludzi?
Zanim matka zdążyła odpowiedzieć ojciec peroruje:
- Bo tamta kolejka jest synku na Kaczora, a ta na Donalda!

by Misiek666

* * * * *

PASAŻERKA

Mi się przypomniało jak kiedyś na 18 jechaliśmy autobusem podmiejskim. Kupiliśmy delikwentowi dmuchaną lalkę. Oczywiście odpakowaliśmy, nadmuchaliśmy, ubraliśmy nawet bilet jej kupiliśmy, kierowca słysząc "bilet dla Pani" zrobił wielkie oczy, ale sprzedał. Jedziemy, jedziemy, ale przez całą drogę na naszą "koleżankę" patrzy się jeden facet. Patrzy, patrzy i się pyta:
- Panowie, a czemu ona taka zdziwiona?
- Bo pierwszy raz jedzie autobusem.

by rossija

* * * * *

PRZESTROGA

Byłem dziś u dentystki w celu zubożenia swojej jamy gębowej o pozostałości, które kiedyś dumnie nazywały się zębem, a przez kilka ostatnich dni nie dawały zapomnieć mi o tym, że wciąż żyję. W związku z zabiegiem wywiązał się dialog między [P]acjentem, w mojej skromnej osobie, a [D]entystką, skądinąd bardzo sympatyczną:
[D] - Gdy pana zaboli, to pan krzyknie.
[P] - Z pewnością to zrobię.
[D] - (Pod nosem, jakby do siebie) - Jeżeli wcześniej nie zemdlejesz.

by tweedzielec

* * * * *

WYBORY URATOWANE?

Poszłam i doszłam, podeszłam do wielkiego stołu, przy którym siedziała szanowna komisja, składająca się z kilku osób, a wśród nich był taki całkiem przystojny pan. A trochę ludzi chętnych do głosowania było. Ale okazało się, że zapomniałam dowodu. No głupio, bo wywaliłam, co miałam w plecaku, ale miałam wszystko, co potrzebne kobiecie (cała sterta książeczek zdrowia, papierów, nie otwartych listów sprzed kilku miesięcy, kilka pocztówek, papierosy, jakieś recepty, skierowania na badania..), poza dowodem osobistym. A ten pan tak dziwnie na mnie spojrzał. I niech patrzy, no każdemu może się zdarzyć, prawda? No ja też tak sobie pomyślałam, dopóki nie usłyszałam gdzieś za sobą komentarza:
- Babcia?

by anieliczka

* * * * *

JEDZIEMY NA GRZYBY

Późne lata 80-te...
Nadszedł czas wyprawy „na grzyby” z Firmy. Umawianie, co kto bierze i w jakich ilościach. Chęć współpracy niesamowita. Autobus firmowy rusza. Po drodze zabiera kolejne osoby. Tureckie sweterki, salamandry, kiecki wieczorowe... Tylne wejście do "ogóra" zawalone butelkami wszelkimi, podawanymi na komendę "chlać!". Kolejne osoby, kolejne kreacje, perfumy, gala... Atmosfera coraz luźniejsza. Ogór dojeżdża do Miłosnej, wchodzą 2 osoby. Marek normalnie ubrany, gajerek, salamandry, torba szampana, za nim Andrzej... Konsternacja, szok i głos kierowcy:
- No pier**lony, kalosze założył...

by Kluska

* * * * *

GŁOS FACHOWCA

Mam remont kuchni. Kierownikiem przebudowy jest pan Krzysiu. Góral spod Murzasichla. Łączy nas pociąg do Dębowego Mocnego. Ale okazało się, że nie tylko. On na kolanach fuguje kafle na podłodze a ja stoję obok, patrzę i się uczę. Rozmowa zeszła oczywiście na dzisiejsze wybory.
- Pan to jesteś typowy wykształciuch - mówi z przekąsem. - Nawet Pan mi nie musisz mówić, na kogo będziesz głosował, to widać...
- A Pan to niby na kogo głosuje? - Odgryzam się. Ale co by nie popsuć stosunków między Panem fachowcem a petentem-klientem, nie wyszczególniam przystawek.
- Ja to głosuję na tych, co pracują tak jak ja - mówi, fugując zawzięcie nadal na kolanach kafelki.
- Panie, przecież żadne z nich tak nie zapierdziela jak Pan - łaskoczę go bezczelnie.
- Jak nie? Taki jeden gadał, że niektórzy uprawiają politykę na kolanach, nie? No to ja na nich będę głosował...

by oldbojek


Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁ

Oglądany: 55383x | Komentarzy: 8 | Okejek: 7 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało