Szukaj Pokaż menu

Miasto przed i po huraganie...

53 395  
10   14  
Oglądając w TV obszary po przejściu huraganu nie zawsze zdajemy sobie sprawę z jego potęgi. Ale widząc zdjęcia satelitarne zrobione przed huraganem i po jego przejściu można nabrać prawdziwej pokory do natury...

Kliknij i zobacz więcej!

Kliknij na "Czytaj dalej" i zobacz zdjęcia miasta Greensburg przed i po przejściu huraganu...

Autentyki CCXV - Szybki jak Kubica...

39 995  
8   10  
Sporo informatyków i dzieci w dzisiejszych Autentykach będzie. Zobaczycie jak podobne są te dwa gatunki...

ROZMIAR

W związku z przejęciem naszej fabryki przez inną większą fabrykę, rozpoczęła się akcja rozdawania gadżetów tej większej fabryki. Pendrajwy, kubki, znaczki, smycze, bluzy i między innym t-shirty. Jedna z sekretarek została oddelegowana do zebrania rozmiarów załogi co by odpowiednie t-shirty dla każdego przyszykować. Zawędrowała do naszego IT. Wchodzi, a tam siedzi akurat jeden kolo, który "pilnuje bardzo ważnego procesu, który umożliwia wykonywanie innych ważnych procesów dla jeszcze innych ważniejszych procesów od tych ważniejszych, które..." No nie ważne...
Anyway, kolo siedzi wgapiony w swój monitor i słyszy nagle głos sekretarki za plecami:
- Jaki masz rozmiar?
Nie odwracając się rzuca w pół słowa:

Anegdoty o ludziach teatru IV

19 335  
2  
Kliknij i zobacz więcej!Czy aktorzy w życiu prywatnym też grają czy tylko się zgrywają? Poczytaj kolejną porcję anegdot z ich życia...

Przed I wojną światową aktor Franciszek Stróżowski, oryginał i tremiarz, kiedy grał w komedii, powtarzał przed wejściem na scenę:
- Franiu, tylko spokojnie, prasa cię lubi, publiczność cię lubi, koledzy cię lubią… - i tak w kółko.
Kiedy zaś grał w dramacie, jego zaklęcia były nieco inne:
- Franiu, spokojnie, dom się spalił, żona cię zdradza, publiczność cię nie lubi – powtarzał tak, aż do momentu, kiedy inspicjent dal mu znak wejścia na scenę.

***

W Teatrze Olsztyńskim w roku 1960, rolę służącego, który anonsuje wejście magnata powierzono maszyniście, wieloletniemu pracownikowi tej sceny. Miły starszy człowiek ogromnie przejęty rolą na próbach przed wejściem na scenę powtarzał sobie tekst, który brzmiał mniej więcej tak:
- Pan hrabia Bibrzycki raczył przybyć.
Na premierze kostium, w który go ubrano, zaabsorbował biedaka do tego stopnia, że o powtórzeniu roli nie było mowy. Kiedy wszedł na scenę, trema zamurowała go zupełnie. Aktor grający pana domu próbuje ratować sytuację:
- Zapewne ktoś przyjechał.
Maszynista rozkłada ręce.
- A może to pan hrabia Bibrzycki? – pyta tamten.
Blady delikwent nieśmiało kiwa głową. Po spektaklu chłop długo nie może przyjść do siebie.
- Widzi pan, panie dyrektorze – mówi do swojego pryncypała – jak to jest, kiedy aktor nie powtórzy roli.

***

W Teatrze Poznańskim pewien aktor starszego pokolenia znany był z nadzwyczajnej grzeczności. Grając w szekspirowskiej ‘Romeo i Julii’, w jednej ze scen, która działa się w ciemności, wyobrażała bowiem wnętrze grobowca, aktor ów potknął się o leżącego tam Romea. Krzyknął: - O, przepraszam! – po czym wygłosił swój monolog.

***

Podczas nagrania w warszawskim studio dubbingowym jednemu z naszych świetnych aktorów starszego pokolenia, Juliuszowi Łuszczewskiemu znanemu ze znakomitej dykcji, reżyser zwrócił uwagę, że nie dość wyraźnie wymawia ‘t’ w słowie ‘jest’. Aktor powtórzył: - Jest. – Reżyser jednak z uporem powtarzał, że ‘t’ nie dość wyraźnie słyszy. Aktor wreszcie się zdenerwował i mruknął:
- Bałwan.
W ciszy, jaka zapadła, reżyser spytał:
- Kto?
- Pan JEST – przesadnie akcentując ‘t’ odrzekł aktor i dość głośno zamknąwszy za sobą drzwi, opuścił studio.


***

Aktor i reżyser Henryk Szletyński podczas okupacji pracował jako konduktor na EKD. Jeden z jego znajomych, gdy zobaczył go na Nowogrodzkiej wychylonego z wagonu w czapce konduktorskiej, zaskoczony i niemal przerażony zapytał:
- Co pan tu robi?
- Ukrywam się – odpowiedział uśmiechając się Szletyński.

***

Juliusz Osterwa po pogrzebie któregoś ze swoich znajomych spotkał pewną rozkochaną w nim pensjonarkę.
- Jaki pan był cudowny na cmentarzu – mówi zarumieniona panna wpatrując się w umiłowanego aktora.
Pan Juliusz smutno się uśmiechnął:
- Nie widziała mnie pani w kaplicy – powiedział ściszonym głosem.


***

Słynna sypka Józefa Kotarbińskiego w ‘Weselu’: grał on wówczas rolę Czepca. Haneczka, urzeczona widokiem barwnego tłumu chłopów z kosami w rękach, mówi do Czepca:
- Kosa, jaka piękna, dajcie mi ją do ręki.
Tu Czepiec-Kotarbiński niezwykle pewnie odrzekł:
- Nie dla panienki brać do ręki.


Źródło:
Igor Śmiałowski opowiada… [anegdotki teatralne]
Wydawnictwo Iskry, 1973.

W poprzednich odcinkach...

POLECAMY:

Nowy blog komiksowy Marcina Skoczka!

Kliknij i poznaj Dżizasa!

Dżizas - nie wie kim jest i gdzie jest. Generalnie wie, że nic nie wie. Ma wrażenia... Żyje ideami, bo gdyby nie one, to by spał i nic nie robił. Lubi twarożek z chipsami. Chcesz go poznać? To wejdź na:
https://dzizas.com/
2
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Autentyki CCXV - Szybki jak Kubica...
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Anegdoty o malarzach X
Przejdź do artykułu 8 koszmarnych przeczuć, które niestety się sprawdziły
Przejdź do artykułu Anegdoty o ludziach teatru III
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu Anegdoty o malarzach IX
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu Wielopak weekendowy CCXXX
Przejdź do artykułu Anegdoty o ludziach teatru II

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą