Szukaj Pokaż menu

Przygody Żelaznego Karła X

15 321  
4   15  

Po dłuższej przerwie Żelazny Karzeł powraca na łamy Żelaznego Joe Monstera. Dziś dwie zardzewiałe historie sprzed lat o maśle i... Nieważne. Żeliwnej lektury!

Legendarna Maselnica

Żelazny Karzeł imieniem Wasyl żył w podziemiach ukrytej w nieprzebytych lasach mleczarni wysyłkowej imieniem Kostki Napierskiego. Żył tam od dawna i nikomu nie wadził. Pracował uczciwie zarabiając na życie polowaniem na dzikie masło i zastawianiem wnyków na serwatkę. Przełożeni byli z niego zadowoleni, czego wyrazem było odznaczenie Wasyla drewnianą nogą trzeciej klasy i okularami ochronnymi ze smalcu. Nic by nie zakłóciło sielankowej egzystencji Żelaznego Karła, gdyby nie to, co zdarzyło się w pewien piękny grudniowy poranek. Tego dnia do portu zawinął dziwny żaglowiec. Maszty miał strzeliste jak rabarbar ale zwisały z nich postrzępione żagle.  Na pokładzie kręciło się kilka dziwnie odzianych postaci. Smukły dziób dziwnego statku wieńczyła rzeźba pięknej kobiety o twarzy konia. Na wysmaganych wichrami deskach poszycia widniała wykaligrafowana złotymi literami nazwa "Maselnica".

R jak Rasiak vol. II

31 801  
1   37  
Klikaj klikaj klikajGrzegorz Rasiak - bohaterem jest i basta! Dziś część druga telenoweli w której będziemy podawać wszystkie przydomki (lub jak ktoś woli nicki) tegoż wspaniałego piłkarza. Grzegorz został powołany na dzisiejszy mecz z Francją. Drżyjcie Francuzi, bo oto nadchodzi:

- Ent z drzewa Rasiakowego.

- Skoro na Rooneya mówią "wonderful kid", to Grzesio Rasiak jest naszym "wooden boy".

- "Chłop jak dąb" przy Rasiaku nabiera innego znaczenia.

- Drewniany czarodziej.

- Pinokio Polskiej Piłki.

- Kołek. 

- Młot Thora.

- Duch - ja go tam nie widzę w meczu. Widzę go tylko 2 razy jak wchodzi i schodzi jak on to robi?

ICBO XL: Dla młodszych i tych całkiem dorosłych...

26 224  
4   65  
Dzień dobry. Dziś w redakcji spekulacje na temat meczu, tylko mecz i mecz. Czas odetchnąć od tego wydarzenia i zapoznać się z górnolotnymi myślami i problemami naszych cośrodowych milusińskich. Dziś już po raz czterdziesty... I z racji tego wydanie mocno niecodzienne. Boję się jak to przyjmiecie, ale nie bądźcie aż tak surowi.


Wejdź do naszej mega lodówki!- Do kobiet, które brały Diane 35! Jakie tabletki miałyście przepisywane przez lekarza po zakończeniu kuracji Diane 35? Bardzo proszę o poważne odpowiedzi! Robię ankietę do doktoratu. Dzięki!

- Tabletki nasenne

- Ja dostałam Omnadren ale zaczęły mi wyrastać włosy na plecach. Nie polecam.

- Tylko Warka Strong!

- Na tym forum - to chyba Warga Strong

- Ja dostałam Logest

- Ja Pavulon.
- Witaminę C, złotko!

- Gilette Mach 3.

- Ja brałem laksigen.

- Jajeczkowałeś?

- Mi po zakończeniu kuracji wyrosły wąsy i już nic nie biorę, odkąd zaczęłam mówić basem i moja figura stała się podobna do figury nrd-owskich pływaczek.

- No to jakie tabletki mam polecić żonie ? Dość mam odplątywania "małego" ze spirali.

- A ja zajadam testosteron, tylko że mi jaja zaczynają rosnąć.

*******

- Nie mogę narzekać. Dziewczyny znają wartość mojego rumaka, toteż pchają się drzwiami i oknami. Przebieram w nich jak w ulęgałkach.

- To zadziwiające. Trzymasz go w mieszkaniu, a nie w stajni. Dlaczego? Jeśli mieszkasz na wsi to jeszcze ujdzie, ale w mieście to już jest problem. Musisz gdzieś trzymać rząd, owies i ostrogi. Gdzie ty to wszystko mieścisz? Poza tym musi być to rumak czystej krwi arabskiej z rodowodem, najlepiej zasłużony na wyścigach, skoro panienki walą do ciebie drzwiami i oknami. Na dodatek muszą mieć bardzo małe noski by nie wyczuć końskich min przeciwpiechotnych. Jak ty to wszystko wytrzymujesz człowieku? Za nic nie chciałbym być w twojej skórze.

- Nie uściśliłeś tylko, czy pchają się drzwiami i oknami by się pośmiać?

- A rano budzisz się z fujarą w ręku i z przerażeniem patrzysz że to nie twoja.

- Ej, marzyciel. Czas iść do łazienki i podleczyć pryszcze.

*******

- Jan Kulowski. Podczas oglądania wczorajszego meczu zastanawiał mnie następujący fakt. Mianowicie komentator o wszystkich zawodnikach wypowiadał się posługując się jedynie nazwiskiem.Z jednym wyjątkiem. Chodzi mi o Jana Kulowskiego. Dlaczego tylko w przypadku tego czeskiego piłkarza stosował pełne imię i nazwisko, a nie samo nazwisko jak w przypadku innych zawodników?

- On ma tak na nazwisko - Jankulovski.

- A na imię ma Marek

- Jak miałem 8 lat, myślałem że polski komentator nazywa się Janciszewski.

- Ładny musi być z ciebie czubek. współczuje rodzicom, że cię spłodzili.

*******

- Odkąd mam komórkę z aparatem fotograficznym stwierdziłem, że wiele kobiet nie nosi w ogóle bielizny.

- Była promocja - komórka za 1zł i okulary gratis.

- Sądząc z poziomu twoich komentarzy i dogłębnej wiedzy na temat płci przeciwnej, wszystkie otaczające cię kobiety noszą jedynie pieluchy.

- Zboczeniec?

- A to źle, czy dobrze?

*******

A teraz aż do końca inna twarz milusińskich. A co. A nie można? Pobawią się w sentymenty, im też wolno!

- A pamiętacie RELAXY z Nowego Targu? Też wyglądały jakby były zrobione w technologii kosmicznej. Panienki w filmie Seksmisja biegały w tych bucikach , aż miło było popatrzeć. Na panienki oczywiście, bo buty były wtedy spod lady.

- Aż się łza w oku zakręciła. To były piękne dni z Relaxami na nogach. Trafiłeś w sedno - gdzie wyroby z firmy Podhale? Udało mi się kupić dwie pary w sprzedaży bezpośredniej i chyba mam jeszcze jedną parę do dziś = musze poszukać.

- Większość miała srebrne Relaxy, a czasem trafiały się złote - kto miał złote ten był kingiem i cała szkoła mu zazdrościła...

- To były czasy. Pojechałem ponad 150 km do sklepu firmowego do Darłowa (tak-buty z nowego targu a sklep w Darłowie). Jechałem PKP pół nocy, by w kolejce stać od 5 rano. Jak otworzyli o 10, jak ludzie ruszyli, to kupiłem sobie 1 parę. Ale za dużych o 2 numery - cóż brało się co było. Kto by tam mierzył i tak nie było miejsca na mierzenie. Ładne były - czarne z jaskrawo zielonymi paskami. Próbowałem zamienić się pod sklepem z kimś innym, ale się nie udało - reszta to byli albo handlarze, albo ci co dobrze trafili. Łaziłem więc w za dużych o 2 numery. I byłem KING

- Ależ byłem dumny jak kupiłem sobie "Relaxy". Były super!!!! Czułem, że w nich mogę wyrwać każdą panienkę.

- Sam miałem srebrno - szare, ale pamiętam też czerwono-czarne (hell edition) i niebiesko czarne (romantic morning).

- Tak, ja sam miałem hell edition, pamiętam jak dziś. Czerwień i czerń. Zadawałem szyku. Faktycznie, łezką się kreci w oku...

- A pamiętacie Sofixy, też były klasa.

- Po Sofixy się jechało do Radomia, też wieczorem , żeby od północy zająć kolejkę... Ach, łza się w oku kręci...

- Nie wiem czy dobrze pamiętam ale Sofixy to były chyba te z rzepami? Ale to był bajer! Kto miał takie buty ten rządził...

- Jestem miło zaskoczony, że trafiłem na forum inteligentnych ludzi, potrafiących normalnie dyskutować bez obelg, wulgaryzmów. Pozdrawiam serdecznie! Tak trzymać! P.S. Ja jeszcze pamiętam konkurencję dla Relaxów - Sofixy - takie szare i bardziej miękkie.

- To zaskoczenie łatwo wyjaśnić. Żeby pamiętać Relaxy trzeba mieć lat trochę więcej niż Generacja X.

- Ja na przykład nie znosiłem Relaxów, ich podeszwa nie dała się wyślizgać, a w mojej klasie liczyły się zimą tylko śliskie buty!!! Co nie zmienia faktów że buty były zarąbiste.

- No - to prawda. Znacznie lepiej ślizgały się właśnie Sofixy - ale kopyto marzło. Ale cóż się nie robiło dla dobrej zabawy. Na górkę w Relaxach, potem przekładka na Sofixy i jazda. Tylko te Sofixy z rzepami - był to szał (bo nowość - rzepy!), ale one jak namokły słabo trzymały.

- Jak zakładałem Relaxy, to zaraz laski na mnie leciały.

*******

- Normalnie mam łzy w oczach!!! Strzelało się jeszcze z karbidu z puszek po farbie, i z dzwonków rowerowych. W lato chodziło się nad jezioro (bez specjalnej opieki!!!), a zimą zjeżdżało ze stromych górek (było parę wypadków na sankach i nartach). 

- Zrobić sobie samodzielnie za radą Adama Słodowego traktorek z drewnianej szpulki po niciach napędzany gumką odciętą z dętki rowerowej (najlepiej od kolarzówki), który bez problemu pokonywał piasek, błoto, wodę i różne problemy na ziemi z jakimi nie zawsze dzisiaj poradzą sobie Waypery. Nic zupełnie to nie kosztowało poza fantazją, a jeździło. Niech dzisiaj ktoś spróbuje pojeździć na fantazji... Od razu ugrzęźnie na braku kasy. 

- W tej chwili przypominam sobie jak jadłem z kumplem trawę i mrówki, były trochę kwaskowate... To były piękne czasy

- A ja pamiętam jak biegałam z kumplem po śmietnikach i szukaliśmy wszystkich metalowych przedmiotów, żeby składać na balkonie rakietę. Też jakoś żyję i nie nabawiłam się infekcji skóry, nie złapałam żadnego syfa. To były czasy...

- Kochani a pamiętacie oranżadę w proszku, watę cukrową w foliowych woreczkach, kultową lemoniadę w woreczkach (zawsze po tem miałem czerwone zęby).

- A dlaczego nikt nie pamięta o LIZAKACH KODŻAKACH w zielonym papierku z kolorowymi paskami??? to jest skandal!!! I o posklejanych landrynkach sprzedawanych w papierowych torebkach, potem się to jadło razem z tym papierem, a jak smakowało!

- A woda sodowa sprzedawana na ulicy w szklanych szklankach wielokrotnego użytku, droższa była z sokiem.

- Oj łza się w oku kręci... Kefiry, z których się strzelało... Kapsle "poduszkowce" i trasy na chodnikach... Grupowe wypady na okoliczne działki, woda z saturatora... Rower - to Wigry - bo Jubilat to była rzadkość ... Akcja "mleko" w szkołach i wiele innych spraw tak obcych dzisiejszym czasom...

- A pamiętacie te stylonowe fartuszki z przyszywaną tarczą na rękawie? I czerwono - granatowe juniorki? Ohyda. A na WF trzeba było mieć koniecznie białą podkoszulkę i tenisówki. Pamiętam jak pojawiły się te z Chin, białe z czerwoną gwiazdką z boku. A te kosmiczne buty Relax - sztywne, że prawie noga się w nich nie zginała. I szampon Bambino i gazetę "Razem" i "Świat Młodych"? A dla dzieci "Płomyczek" i "Płomyk" 

- Do karbidu trzeba było mieć dojścia, ale piłeczki ping pongowe w pudelku po zapałkach to świetna zabawa, ping pongi o dziwo (jako jeden z nie licznych artykułów) były dostępne zawsze.

- Czasami pojawiła się pepsi w butelce, to sączyło się ja przez pół dnia.

- Ale jak się ta parę dżinsów szanowało! A poza tym jest jeszcze jedna wielka zaleta tamtych czasów: Nie było dresów z paskami z boku.

- Były... Polsport je robił.

- Ale ci co je nosili nie byli dresiarzami - i dlatego te czasy były fajowe.

- Dodam jeszcze że my zaczytani w przygody Pana Samochodzika, Marka Piegusa, Paragona i innych, też chcieliśmy takie przygody przeżyć (moi uczniowie z gimn. nie znają tych książek) . Dziś wystarczy niestety mieć forsę, a wtedy i "dobrzy" kumple się znajdą i cała reszta też... Tylko nic już nie będzie jak kiedyś

- Zapomniałem o "tarapatach" - przynajmniej w Krakowie tak się nazywały. To były dwie łyżwy przyczepione do deski i na tym zjeżdżało się w zimie z góry - najczęściej do rzeki lub na jezdnię... Ech, łza się w oku kręci. No i fakt, mieliśmy fajnych kolegów, sami tez byliśmy fajni. Mieliśmy serce, pomysły i chęci. A teraz mamy depresje (przynajmniej ja mam). Pozdrawiam

- Ja kiedyś, jako czterolatek, zjadłem nawet żaróweczkę od latarki. I żyję.

- Jak byłem niewiele starszy wpierniczyłem kompletnie sprawny nabój od kbksu. Wydaliłem go

- A pamiętacie jak straszyli nas "czarną wołgą"? 

- Czarna Wołga! Kurczę, właśnie mi o niej przypomniałaś!

- FAJNIE BYŁO.

- Wszystko pięknie, gdyby nie ten Czernobyl...

- A po 1980 zaczęły się rodzić dresy...

- Ale nie mieliście czasu na naukę języka polskiego! Teraz są efekty!

- " WON" !!!

- Grzeczności też was nie nauczyli.

- Oj widać głupotę. Cytat "paszoł won" pochodzi z opowiadania Czechowa.

- Ta tak se tłumacz.

- Spadaj zielony smarku.

I tym nostalgicznym akcentem kończymy dzisiejsze spotkanie. Do zobaczyska za tydzień i mam nadzieję, że się podobało... 
4
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu R jak Rasiak vol. II
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 10 zwariowanych i szokujących faktów, które musisz wiedzieć o Arabii Saudyjskiej
Przejdź do artykułu Blondynka pisząca tajemnym kodem
Przejdź do artykułu Cierpienia, które mężczyźni muszą znosić dla swoich kobiet
Przejdź do artykułu Mój szef to kretyn II
Przejdź do artykułu W Australii wszystko chce cię zabić. I nie są to tylko zwierzęta
Przejdź do artykułu ICBO XXXIX Wejście smoooka!!!
Przejdź do artykułu 12 lifehacków tak idiotycznych, że niemal genialnych
Przejdź do artykułu Motocyklem przez zimę
Przejdź do artykułu ICBO XXXVIII - Ofiary żelowych joj

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą