Szukaj Pokaż menu

O czym faceci myślą po seksie?

271 015  
1071   54  
Jeśli wierzyć statystykom, 85% facetów przyznało się, że bardzo często, po pościelowych harcach, są zmęczeni i praktycznie natychmiast zasypiają. A o czym myśli pozostałe 15% panów, odpoczywając po seksie?  

Kliknij i zobacz więcej!

Jeśli jest dawno po ślubie:

«Dobra ta moja Mańka. Śmieszna taka. Śpi jak mała dziewczynka i słodko się uśmiecha. Skoro się uśmiecha to chyba miała orgazm. A może dwa?... Dziesięć lat razem, a i tak nie nauczyłem się odróżniać prawdziwego od udawanego».

Posiadasz psa? Zrozumiesz to doskonale... V

73 720  
243   36  
Bez psów ten świat straciłby na wartości. Przynajmniej dla naszych dzisiejszych bohaterów.

#1.

Penis jako szkodliwy konstrukt społeczny, czyli naukowy trolling badań nad gender

74 697  
253   56  
Grupie naukowców udało się opublikować w jednym z pism naukowych fejkową, pełną niezrozumiałego bełkotu pracę, która ma dowodzić, że męskie genitalia nie są tak naprawdę genitaliami, a funkcjonują raczej w sferze mentalnej i są odpowiedzialne za globalne ocieplenie.

Jednym z największych problemów współczesnej nauki są wyrastające jak grzyby po deszczu otwarte pisma naukowe, którym badacze muszą płacić za możliwość publikowania swoich prac. Prowadzi to często do sytuacji, w której mało wiarygodne i pełne błędów badania zostają opublikowane, a później czytane i cytowane przez media jako rzecz święta, „bo przecież ukazały się w piśmie naukowym”. W marcu 2017 roku uwagę świata nauki zwrócili na siebie polscy badacze, którzy najpierw stworzyli postać doktor Anny O. Szust, nadali jej fikcyjne tytuły naukowe, stworzyli fikcyjne osiągnięcia w nauce, a następnie wysłali jej fikcyjne CV redakcjom 360 pism naukowych. Mimo że prace Anny O. Szust nie istniały w żadnym indeksie prac naukowych, fałszywa pani doktor otrzymała kilkadziesiąt propozycji pracy. 2 miesiące później Internet obiegła wiadomość, że w jednym z pism naukowych ukazała się – zrecenzowana! – praca pt. „Penis konceptualny jako szkodliwy konstrukt społeczny”, której (prawdziwi) autorzy próbowali dowieść, że penisa nie należy postrzegać w kategorii męskiego organu rozrodczego, a raczej jako „wysoce płynny, płciowo performatywny konstrukt społeczny”. W rzeczywistości autorzy pracy, dr Peter Boghossian i doktorant James A. Lindsay, którzy napisali ją pod pseudonimami „Jamie Lindsay” i „Peter Boyle”, już po publikacji otwarcie stwierdzili, że nie mają zielonego pojęcia, o czym tak naprawdę jest ich dzieło, a chcieli zwrócić uwagę na problem z otwartymi pismami naukowymi, którym trzeba płacić za publikację, oraz niezrozumiały język, którym posługują się współcześni badacze gender (i postmoderniści w ogóle).

Autorzy przyznali, że zależało im na tym, by praca była możliwie najbardziej bełkotliwa i całkowicie niezrozumiała oraz nie spełniania żadnych norm publikacji w piśmie naukowym . Aby spełnić te warunki, Boghossian i Lindsay zdecydowali się używać żargonu typowego dla tego obszaru badań i słów takich jak „dyskursywny” czy „izomorfizm” (wtf), bezsensownych konceptów („bardzo męscy mężczyźni znajdują się zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz określonego dyskursu”), alarmującej terminologii („społeczeństwo pre/post patriarchalne”), sprośnych odniesień do slangowych określeń penisa, obraźliwych stwierdzeń („niektórzy mężczyźni nie mają dzieci, ponieważ nie potrafią zmusić partnerki do seksu”) oraz aluzji do gwałtu („manspreading* zachęca mężczyznę do gwałcenia wolnej przestrzeni wokół niego”). Na koniec badacze upewnili się jeszcze, że praca nie ma absolutnie najmniejszego sensu, i przyznali, że efekt końcowy ich bardzo zadowolił.

* pozycja, w której mężczyzna siedzi z nogami rozchylonymi na boki

Poniżej kilka przykładów z pracy (przetłumaczonych przez Google Translatora, bo i tak ma to tyle samo sensu, co po profesjonalnym tłumaczeniu):

Stwierdzamy, że penisy nie są najlepiej rozumiane jako męskie narządy płciowe, czy też jako organ płci męskiej, ale zamiast tego jako urzeczywistniony konstrukt społeczny, który jest zarówno szkodliwy, jak i problematyczny dla społeczeństwa i przyszłych pokoleń. Koncepcyjne penis stwarza poważne problemy w związku z tożsamością płciową i tożsamością reprodukcyjną w dynamice społecznej i rodzinnej, jest wykluczające społeczności pozbawione praw odmiennych w oparciu o płeć lub tożsamość reprodukcyjną, jest trwałym źródłem nadużycia dla kobiet i innych grup i osób zepchniętych na tle płciowym. Skutecznego źródła gwałtu i jest czynnikiem decydującym o znacznej zmianie klimatu.

Dalej badacze bronią postawionej wyżej tezy o tym, że zmiany klimatyczne to wina penisa:

Niszczycielskie, niezrównoważone hegemoniczne męskie podejście do nacisku na politykę i działania w zakresie środowiska to przewidywalne rezultaty zgwałcenia natury przez zdominowany przez mężczyzn sposób myślenia. Ten sposób myślenia najlepiej jest uchwycić, rozpoznając rolę [sic] w konceptualnym penisie trzyma się psychologii męskiej. Kiedy stosujemy się do naszego środowiska naturalnego, zwłaszcza dziewiczych środowisk, które można tanio zepsuć za swoje zasoby materialne i zostawić zniszczone i osłabione, gdy nasze patriarchalne podejście do zysków gospodarczych ukradło ich nieodłączną wartość, ekstrapolację kultury gwałtu związaną z prąciem pojęciowym Staje się jasne.

Oraz dalej:

Toksyczność hiperpłaszczynowa wywodzi się bezpośrednio z konceptualnego prącia i stosuje się do wspierania materializmu neokapitalistycznego, który jest podstawowym czynnikiem powodującym zmiany klimatu, zwłaszcza w szalejącym użyciu technologii spalania węglowych paliw kopalnych i nieostrożnej dominacji środowisk naturalnych pierwotnych. Nie musimy głęboko zagłębiać się w krytykę dialektycznego obiektywizmu, czy też ich relacji z męskimi tropami, jak prącie pojęciowe, aby skutecznie krytykować (wykluczające) dialektykę obiektywizm. Wszystkie perspektywy mają znaczenie.
Jak by tego było mało, ostatni fragment pochodzi z nieistniejącej pracy, do której w tekście odnoszą się autorzy, a został stworzony przez… generator komputerowy. Autorzy użyli w sumie dwudziestu źródeł i wszystkie z nich były fikcyjne. Początkowo mieli tylko 16, ale po przeczytaniu pracy niezależny recenzent pisma Cogent Social Sciences, w którym praca się ukazała, zasugerował, by dołożyć jeszcze kilka. Autorzy zdradzili, że wprowadzenie wszystkich poprawek recenzenta zajęło im 2 godziny, w trakcie których dołożyli jeszcze od siebie coś o „pojedynkach na długość fiuta”.

Dalej badacze opisują dokładnie, co kierowało nimi, gdy zdecydowali się opublikować swoją pracę oraz analizują różne aspekty z tym związane.
Praca została skomentowana na różne sposoby – w zależności od poglądów – w Internecie (wystarczy wpisać w Google oryginalny tytuł), a całość wraz z dosyć obszernym komentarzem autorów można znaleźć tu (po angielsku).

PS Zauważyliście, jak dobrze poradził sobie z tym bełkotem Google Translator? No właśnie...
253
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Posiadasz psa? Zrozumiesz to doskonale... V
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Najbardziej januszowe teksty, jakie pracownicy słyszeli w sklepie II
Przejdź do artykułu Pierre Brassau - francuski abstrakcjonista, który dobitnie upokorzył "znawców sztuki"
Przejdź do artykułu Znajdź różnice - profesjonalny poradnik
Przejdź do artykułu 10 rzeczy, które najbardziej denerwują w kobietach
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Gdy 80-letnia staruszka poprosiła wnuczkę o nałożenie makijażu, nie spodziewała się, że zostanie gwiazdą internetu
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu 7 smakowitych ciekawostek o pączkach
Przejdź do artykułu Facet, który wybudował sobie w ogródku norę hobbita

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą