Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Szalone projekty Amerykanów z czasów Zimnej Wojny

154 264  
461   38  
W sytuacjach kiedy między mocarstwami dochodzi do poważnych spięć, rządy obu stron stają na głowie, aby dać popis swej siły. Przypomina to trochę zachowanie zirytowanego kota, który w momencie zagrożenia jeży się i prycha, aby wywrzeć na przeciwniku możliwie największe wrażenie. Niestety, w przypadku gatunku ludzkiego pokaz militarnej potęgi często łączy się z całkiem idiotycznymi, często autodestrukcyjnymi, pomysłami.

Projekt 57

Przeprowadzony przez amerykańskie wojsko test na pustyni w Nevadzie miał na celu sprawdzenie co stanie się ze środowiskiem naturalnym, gdy dojdzie do katastrofy samolotu mającego na pokładzie bombę atomową. Naukowcy przypuszczali, że w wyniku eksplozji teren może być skażony plutonem.

Pytanie tylko jak dużo tego radioaktywnego pierwiastka się uwolni? Sprawę trzeba było więc sprawdzić. Tym bardziej, że w 1957 roku nad głowami Amerykanów latało całkiem sporo samolotów z atomowym bagażem...
Na wyznaczonym terenie nazwanym „Strefą 13” wylano asfaltowe ulice i postawiono na nich samochody. Postawiono też sporo klatek, w których uwięziono 109 beagli, 10 owiec, 31 szczurów i osła. Dodatkowo przygotowano też stalowe panele wysmarowane kleistą żywicą, które miały „przechwycić” cząsteczki plutonu.
Bum! 24 kwietnia 1957 roku, o godzinie 6:27 potężny ładunek wybuchowy zderzył się z ziemią. W rezultacie doszło do skażenia 362 hektarów ziemi. Jak się niedawno okazało, po przeszło 50 latach od eksplozji, radioaktywny pluton pozostaje na miejscu. I prawdopodobnie nie ruszy się stamtąd przez kolejne 20 tysięcy lat.


Amazońska szczepionka

W latach 60. amerykańska Komisja ds. Energii Atomowej prowadziła kilka wyjątkowo niemoralnych projektów. Jednym z nich była próba odpowiedzenia sobie na pytanie: Jak w sytuacji epidemii zachowa się organizm przedstawiciela dziewiczego, nieodpornego na daną chorobę ludu?
W tym celu wysłano do wenezuelskich lasów deszczowych grupę dzielnych naukowców, którzy to zlokalizowali plemię Indian Yonomami. Przybysze, wykorzystując naturalną ufność tego plemienia, aplikowali tubylcom „szczepionki”, które to w praktyce zawierały jeden ze szczepów wirusa odpowiedzialnego za odrę. W rezultacie, wśród niemających kontaktu z tą chorobą Yonomami doszło do prawdziwej, niemożliwej do powstrzymania epidemii.


Genetyk James Neel odpowiedzialny za ten eksperyment, wyraźnie zakazał swoim pracownikom udzielania pomocy umierającym Indianom, prawdopodobnie tylko po to, aby obserwować rozwój choroby i tempo rozprzestrzeniania się epidemii. Finansowane przez amerykańską armię przedsięwzięcie przyczyniło się do śmierci nawet kilku tysięcy Indian Yonomani.

Zanim „podbito kosmos”

W połowie lat 50. pracownicy NASA zakasali rękawy, aby jak najprędzej wysłać w kosmos swojego człowieka. Jednym z pierwszych projektów było stworzenie „sanek rakietowych”, które to rozpędzały się do prędkości 643 km/h, a następnie gwałtownie hamowały. W ten sposób można było sprawdzić, jak zareaguje ciało potencjalnego astronauty wystawione na maksymalne przeciążenia. Próby na szympansach dowiodły, że raczej kiepsko - większość małpich „wolontariuszy” doznawało trwałych uszkodzeń mózgu. Nie zniechęciło to pewnego pilota, który dobrowolnie odbył 29 takich prób, podczas których wielokrotnie nabawił się wstrząśnienia mózgu, pęknięć żeber, niezliczonej ilości złamań nadgarstków, utraty plomb dentystycznych oraz popękania naczyń krwionośnych w oczach. Postęp wymaga poświęceń.


Operacja Lemiesz

Czy można wykorzystać bomby atomowe do czegoś kreatywniejszego niż zrzucanie ich sobie na łeb? Na to pytanie pragnęli odpowiedzieć wyjątkowo optymistycznie nastawieni naukowcy odpowiedzialny za tzw. „Operację Lemiesz”. Jednym ze sztandarowych projektów było stworzenie drugiego Kanału Panamskiego poprzez wysadzenie 26 ładunków nuklearnych. Na szczęście władze Nikaragui, gdzie w ten sposób planowano stworzyć przesmyk łączący dwa oceany, nie podzieliły entuzjazmu Amerykanów i kategorycznie odmówiły współpracy.
Wśród innych planów było m.in. stosowanie ładunków atomowych przy budowie autostrad czy używanie atomowej technologii chociażby w górnictwie.
Na szczęście ze wszystkich planów związanych z Operacją Lemiesz, w życie wprowadzono zaledwie kilka. Wśród nich znalazł się test, który miał sprawdzić, jak ta śmiercionośna broń sprawdzi się jako profesjonalne narzędzie górnicze. Do tej próby użyto bomby o ładunku 104 kiloton.


W tenże sposób powstał największy sztuczny krater w USA. Ma on głębokość 100 metrów i średnicę 390 metrów. W ramach „gratisu” radioaktywna chmura skażonej ziemi (dokładnie 5 milionów metrów sześciennych) wzbiła się w powietrze i została zdmuchnięta w kierunku miejskich aglomeracji w stanach Iowa i Nebraska. Wiele hrabstw zostało silnie napromieniowanych.


Noktowizor w oku

A ten projekt rozpoczął się jeszcze podczas II Wojny Światowej - naukowcy z U.S. Navy pragnęli ulepszyć oczy swoich marynarzy, tak aby ci zaczęli odbierać, normalnie niewidoczne dla ludzkiego oka, promieniowanie podczerwone. Okazało się, że teoretycznie można to osiągnąć poprzez delikatną zmianę diety... Otóż witamina A zawiera pewną molekułę odpowiedzialną za czułość rejestrowania światła przez nasze oczy. Naukowcy doszli do wniosku, że alternatywna forma tej witaminy mogłaby drastycznie zwiększyć nasze spektrum widzenia. Przez kilka miesięcy karmiono wolontariuszy suplementami na bazie m.in. wątroby szczupaka. Eksperyment pozytywnie zaskoczył nawet i samych pomysłodawców - oczy badanych stały się znacznie wrażliwsze na światło o dłuższych falach.
Mimo pozytywnych rezultatów projekt został porzucony. Powodem było... wynalezienie noktowizora.


Projekt A119, czyli bombą w Księżyc

Skoro wymazywanie całych wysp z map za pomocą ładunków atomowych nie robiło większego wrażenia na przeciwniku, trzeba było podjąć bardziej radykalne kroki. Jednym z nich miał być spektakularny popis potęgi militarnej USA, polegający na zdetonowaniu nuklearnej broni na Srebrnym Globie. Jak się okazuje ten ambitny plan traktowany był całkiem poważnie — w 1958 roku zebrał się sztab naukowców, którzy mieliby przewidzieć wykonalność i konsekwencje takiego wybuchu, a przede wszystkim - zadbać o to, aby eksplozja była wyraźnie widoczna z Ziemi. Dlatego też uznano, że najlepszą okazją do wykonania tej operacji byłaby pełnia Księżyca.


Początkowo planowano wysłanie na naszego naturalnego satelitę bomby wodorowej - pomysł ten został jednak szybko porzucony - taki ładunek był zbyt ciężki dla ówczesnych rakiet. Alternatywą była bomba atomowa o sile zbliżonej do tej, którą wcześniej zrzucono na Nagasaki.
Na szczęście dla Księżyca (i dla nas) w 1959 roku projekt został anulowany - obawiano się, że silne promieniowanie może zniweczyć plany kolonizacji Księżyca.
W międzyczasie okazało się, że nawet i w tym aspekcie Amerykanie zostali wyprzedzeni przez Związek Radziecki, gdzie pomysł poczęstowania Łysego bombą atomową narodził się dokładnie rok wcześniej, czyli w 1957 roku...


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
1

Oglądany: 154264x | Komentarzy: 38 | Okejek: 461 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało