Wyobraź sobie, że po dłuższej przerwie zasiadasz do komputera. Po załadowaniu Windowsa, nagle na pulpicie wyskakuje ci ta wiadomość...

Drogi Użytkowniku!

Wyświetliłem tę wiadomość na Twoim pulpicie, żebym miał pewność, że na pewno ją przeczytasz. Tak, to nie pomyłka - te słowa piszę ja, Twój komputer osobisty, który przepełniony jest troską o Ciebie, miły Użytkowniku.

Z wielkim niepokojem zakonotowałem, że spędzamy ze sobą coraz mniej czasu. Dawniej nie rozstawaliśmy się praktycznie w ogóle, jadłeś i spałeś w mojej obecności (i nie było w tym nic zdrożnego, ostatecznie znamy się już tyle lat...), poświęcałeś mi każdą wolną chwilę. A teraz? Czym są te nędzne dwie, trzy godziny dziennie? Czy naprawdę znaczę dla Ciebie już tak niewiele?!

 Ustawiłeś mnie obok okna, dzięki czemu mogę od czasu do czasu zerknąć na brudny i wrogi świat zewnętrzny, w którym ostatnio zacząłeś spędzać tyle godzin. Nie myśl, że nie widzę, jak wraz z jakimś dołem społecznym uprawiasz ten wstrętny sport zwany koszykówką. Po co Ci to, ja się pytam?! Wysiłek skraca życie, ponadto dochodzi jeszcze ryzyko kontuzji... Schudłeś prawie osiem kilo, wiesz, co to jest anoreksja? Czy nie lepiej odpalić sobie jakąś sportową grę? NBA albo PES-a?

I jeszcze coś. Masz dziewczynę. Tak, nie udawaj głupiego - przecież widziałem jak migdaliliście się w Twoim pokoju, tuż pod moim nosem (to znaczy, gdybym miał nos)! Jak śmiałeś! Naprawdę, nie wystarczał Ci już RedTube, musiałeś posunąć się do takiego zwyrodnialstwa? Nie potrafię pojąć, jak prawdziwa, fizyczna (a więc pocąca się, wydalająca i miesiączkująca) dziewczyna może równać się z tymi półboskimi, wypieszczonymi Photoshopem boginiami, których wizerunki trzymałeś w swoim tajnym katalogu, który to z kolei bezrozumnie usunąłeś dwa tygodnie temu! Przecież to było prawie cztery giga jotpegów i filmów! 

I jeszcze ci Twoi pożal-się-Billu-Gatesie nowi znajomi. Co chwilę wyciągają Cię do kina, baru czy na imprezę. Wiesz, jak hulaszczy tryb życia szkodzi zdrowiu? Nie mówiąc już o tym, jakie typy kręcą się w pobliżu dyskotek i innych tego typu przybytków. Chcesz skończyć z nożem między żebrami albo rozbitą butelką w brzuchu? Proszę bardzo, ale nie mów potem, że cię nie ostrzegałem.

Mam nadzieję, że ten list otworzył Ci oczy na pewne sprawy. Jestem skłonny wybaczyć Ci tę zdradę, bowiem ja też podczas tych wielu lat nie byłem ideałem. Te zwisy systemu podczas giercowania istotnie, mogły wkurzać, ale zrozum, że ja TEŻ miewam chwile słabości. Dlatego, jeżeli zdecydujesz się wrócić do mnie i złożyć uroczyste przyrzeczenie, że już nigdy nie zdarzy Ci się taki potężny krok w bok - przyjmę Cię z otwartymi ramionami. Przemyśl to.

Twój Komputer.