Jeśli szukasz tu czegoś, z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom o dziwo udało się przeżyć w komplecie. No i nareszcie pojawiły się traumy ze stratami nie tylko w ludziach... Więcej takich poproszę.
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
WYŚCIGW wieku 6 lat, jako mistrz roweru o 4 kółkach, który jeszcze na 2 kółkach nie umiał jeździć, postanowiłem wystartować w wyścigu z gimnazjalistą. Oczywiście mój rowerek z supermarketu szans wielkich nie miał z jego wielkim góralem, ale no nic.
Pedałowałem ile sił w nogach i byłem tylko 10 metrów z tyłu, ale on cały czas się oddalał. W końcu postanowiłem ściąć zakręt, żeby nadrobić z pół metra. Prawie się udało, przez chwilę nawet jechałem szybciej, niestety hamowanie było równie szybkie. Kółko (to dodatkowe, wystające) podczas zakrętu uniosło się i jechałem przez chwilę, może sekundę, bokiem, a potem zaryło w krawężnik, oddzielający trawnik od chodnika. Efekt?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą