Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Abrachiła przypadki X

24 646  
123   5  
Kliknij i zobacz więcej!Pamiętacie bajkę „Sąsiedzi”? Taką dobranockę znaczy? Dla mnie była iście kultowym filmem. Do tej pory, kiedy chwytam wiertarkę lub szlifierkę, na dnie mej pamięci automatycznie odzywa się charakterystyczna melodyjka: tu tu tu turururu tu tu…

Otóż Abrachim tej bajki jakimś cudem nie znał, zadziwił się więc niepomiernie, dlaczegóż to zaczynam się niebezpiecznie krztusić na sam widok jego sąsiada, który przygalopował z rozpaczliwą prośbą o szybką pomoc w sprawie ogólnoremontowej. Nie chciałam zbijać panów z tropu wizjami podsuwanymi mi przez wybujałą wyobraźnię, ale moja kobieca, mimo wszystko, intuicja już upojona była radością w przewidywanym zakończeniu tejże interwencji.

Tym bardziej, że wprawdzie ja sama, jako nieustający kierowca, byłam wściekle i beznadziejnie trzeźwa, ale Abrachił, który już nigdzie jechać nie musiał, zdołał się już ździebko zrelaksować „przy sobocie po robocie”. Zwłaszcza, iż wpieprzaliśmy właśnie baranie flaki napchane mieloną świnią, a jak wiadomo, kiełbasa z ogniska lubi być popijana piwem.
Sąsiad, jak się szybko okazało, miał problem. Z gatunku tych naglących. Przywieźli mu bowiem właśnie drzwi, na zamówienie robione, no i te drzwi okazały się być troszku za wysokie. Dla formalności tylko potwierdzę: sąsiad sam wymiary podawał. Jak podał, tak zrobili. Jak mierzył? Tu już plątał się w zeznaniach. Dowcip zaś polegał na tym, że koniecznie MUSIAŁ te drzwi wstawić, zanim jego małżonka z popołudniowej zmiany do domu powróci. Znaczy, drzwi należało szybko podciąć u góry (od dołu pasowały i na zawiasach leżały dobrze). Po przejrzeniu dostępnego sprzętu okazało, iż panowie mają do dyspozycji piłkę ręczną typu moja-twoja, brzeszczot do metalu i ewentualnie którąś z Abrachiłowych tarcz do racic. Piła motorowa na szczęście była akurat zepsuta. Aż pożałowałam, że bliżej nie mieszkam, bo mogłabym wyrzynarkę dowieźć. Nic to, panowie dziarsko oświadczyli, że dadzą radę i udali się rozkołysanym, marynarskim krokiem na posesję opodal.
Popatrzyłyśmy sobie z Abrachiłową małżonką w oczy i przez następną chwilę usiłowałyśmy chichotać możliwie jak najciszej. Po czym ona wstała i wyjęła z wołgi apteczkę.

Po naprawdę baaardzo długiej chwili przyleciał zziajany sąsiad z błaganiem o wyłapanie jego żony jeszcze gdzieś przed posesją i zajęcia jakimiś pierdołami, przez co najmniej kwadrans, co umożliwi mu ujście z życiem, przynajmniej jeszcze tym razem. No dobra, czego to się nie robi dla ratowania jednostki ludzkiej. Z przyczyn czysto humanitarnych (albo, jak mówi Abrachił, humanistycznych) dorwałyśmy zaskoczoną sąsiadkę i dobre 20 minut kołowałyśmy, rzekomo zdobywając tajniki kiszenia ogórków, co wedle teorii stworzonej na użytek chwili, sąsiadka owa miała robić w sposób niedościgniony. Po czym uznawszy, że zrobiłyśmy swoje, a dodatkowo także zrobiłyśmy z siebie idiotki konkursowe (co zwłaszcza mi niestety wychodziło zupełnie naturalnie i z jakąś taką podejrzaną łatwością), a ponadto pchane niezdrową ciekawością, podążyłyśmy za sąsiadką do jej domu. Dodatkowe cenne sekundy panowie zyskali, podczas gdy sąsiadka pchała swoje 130 kg żywej, na ogół wkurzonej wagi na schody.
Na schodach czuć było wyraźnie lakierobejcę. I jakby odrobinę klej stolarski. Drzwi wisiały. Dom był cały. Panowie mieli miny po wierzchu triumfujące, pod spodem jakby niepewne. Sąsiad odrobinę drżącym głosem poprosił małżonkę, aby drzwi nie zamykała jeszcze przez dobę, bowiem producent doradził najpierw „obwiesić je trochę na zawiasach”. Hmmm.

Abrachił pożegnał się bardzo szybko i równie szybko odmaszerował na swoje podwórko. Dopiero, kiedy zamknął za sobą drzwi, spojrzał nam szczerze w oczy. W odpowiedzi na nasze nieme:
I co? – sapnął i rzekł:
- No co? Wynieśli my na podwórce, coby nie nabrudzić, odmierzyli my ładnie 3 cm, odcięli, wygładzili, zanieśli i…
I niech to dunder świśnie! Z dołu obcięli my! No to z powrotem na podwórce, obcięli my z góry, zanieśli, powiesili, no i niby dobrze. Ale na dole dziura. Za wysoka nad progiem wisi. No to zdjęli my, zanieśli na podwórce, ten odcięty kawałek przykleili, pobejcowali gdzie było trzeba, jeszcześmy suszarką sąsiadki ten klej suszyli, zanieśli my i co?
I, stare durnie, u góry przykleili my!!!
AAA, a sąsiadka już pewnie w drodze z pracy. Chaliera, dalejże, na dół, tam odciąć, tu przykleić, suszarka, bejca, zanieść, powiesić, posprzątać…
Dajta mi piwa…Oby tylko nie odpadło…

Tu tu tu turururu tu tu…

Oglądany: 24646x | Komentarzy: 5 | Okejek: 123 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało